Odcinek I – Zaczynam kurs na prawo jazdy
To mój pierwszy post na blogu, wcześniej nigdy nie prowadziłem żadnej strony. Jednak tydzień temu skończyłem 18 lat i postanowiłem, że postaram się zdobyć prawko. Przyszedł mi do głowy pomysł, aby opisać Wam na tym blogu, jak wygląda przebieg mojego kursu. Skąd pomysł na podejście do egzaminu? Niedługo matura, później studia prawnicze, a planuję iść do miasta obok, czyli Wrocławia. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli i dostanę się na ten kierunek, auto będzie mi niezbędne do dojeżdżania w przyszłości na zajęcia.
Dlatego dzisiaj zdecydowałem zapisać się na kurs prawa jazdy kat. B w szkole nauki jazdy D-H. Obawiałem się, prawdę mówiąc dalej się obawiam, czy podołam i czy będę w stanie nauczyć się prowadzić tak zaawansowaną maszynę, jaką jest samochód osobowy. A na dodatek trzeba wkuć na blachę wszystkie zasady panujące na drogach. Zakazy, nakazy, światła, znaki pionowe i poziome, matko ile tego, jak to spamiętać?
Jednak postanowiłem przełamać się i już jutro, jak się dowiedziałem od Pani z biura, mam pierwsze zajęcia teoretyczne. Szczerze przyznam, że dotychczas posiadałem znikomy kontakt z autem. Chyba tak jak każdemu za młodu, ojciec pozwalał siadać u siebie na kolanach i razem na pustym parkingu prowadziliśmy samochód. Oczywiście to on kierował, a ja miałem jedynie złudne poczucie kierowania pojazdem. Już wtedy przytłaczała mnie ilość biegów, drążków i guzików. No i jeszcze te pedały, który to hamulec, a który to gaz? Tata jednak zawsze powtarzał, że na kursie prawa jazdy wszystkiego mnie nauczą i żebym się nie obawiał i nie martwił na zapas. Pamiętam też, że gdy miałem około 16 lat, chodziliśmy razem ze starszym bratem, który posiadał prawo jazdy od wielu lat, na opuszczony parking przy naszym osiedlu. Tam oczywiście już sam siadałem “za kółkiem”, a starszy brat obok mnie.
Z tego co kojarzę, najcięższymi manewrami były dla mnie ruszanie i hamowanie. Początkowo szarpało nami niemiłosiernie, jednak z czasem jazda stawała się coraz płynniejsza. Bardzo pomagała mi cierpliwość brata, który nigdy się nie denerwował i spokojnie oczekiwał, aż “poczuję” ten samochód. Ostatecznie, na szczęście, po kilku godzinach udało mi się przejechać dość spokojnie kilkanaście metrów. I co najważniejsze, już wtedy nami zbytnio nie szarpało! I tak oto, po wielu namowach rodziny i moich przyjaciół postanowiłem pójść do siedziby D-H przy ul. 1-go Maja, aby ostatecznie zapisać się na kurs. Dostałem już od szkoły wszelkie potrzebne materiały. Czy dam radę? Zobaczymy! W następnym poście opiszę swoje wrażenia z pierwszych zajęć 🙂